Rozdział 6 - What is love?

(Hey jednak jest WiFi jednak watpię aby udało mi sie dodawać rozdziały codziennie, ale sie postaram. A i zmieniłam w rozdziale drugim czas jaki nie było Cat)

Catastrophe czaiła się za rogiem na swoją ofiarę. Całą noc obmyślała, co najbardziej wkurzyło by Starscreama, kiedy do głowy wpadł jej TEN genialny pomysł. Nagle usłyszała kroki. "Czas zacząć zabawę.." Kiedy Starscream był tuż przed jej kryjówką, ona wyskoczyła za rogu z krzykiem.
-Wazzzaa!
Starscream odskoczył zaskoczony i warknął.
-Gdyby ci płacili za straszenie porządnych con'ów byłabyś już milionerką...
-Jak tam po wczorajszym spotkaniu z wielkim M?
-Nie pytaj...
-Okeyyy....
Starscream ruszył przed siebie, a Cat niczym wierny pies za nim.
-Mogę się zapytać czemu do diaska za mną idziesz?-warknął.
-Ja nie idę za tobą... tylko idziemy w tą samą stronę!
Starscream coś tam warknął do siebie i przyśpieszył kroku.
"Dobra koniec tych podchodów" Złapała go za nadgarstki i przycisnęła do ściany. 
-CO?!
 -Screamuś ja się tylko odwdzięczam-powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem.
-Puszczaj mnie zakało!
Cichutko się zaśmiała.
-Pamiętaj, że mnie nie wolno ignorować-szepnęła mu do jego audio receptora (ucha XD) i... pocałowała go. Na początku delikatnie ,potem odważniej ,a na końcu namiętnie. Jego początkowe protesty zniknęły jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki. Lekko sie od niego oderwała, posłała zalotni uśmiech i zaczęła uciekać. Kiedy znalazła sie na zakręcie, zauważyła ze nie słychać żadnych kroków. Wyjrzała za rogu i zamiast wściekłego Seekera, ujrzała go opierającego się o ścianę ze zdziwionym wyrazem twarzy. 
-WoW-wyszeptał po czym na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
"A jednak Screamuś! Ja jednak! Wiedziałam, że stara miłość nie rdzewieje. Już się nie wykręcisz!"
Z wielkim bananem na twarzy ruszyła do swojego pokoju, przygotować sie do pilnowania kopalni.
***********************************
-Knocout i Cat tulą się na krze! C-A-Ł-U-J-Ą SIĘ!
-Daj sobie spokój Breakdown!
-Hihi...
-Wcale sie w niej nie zabujałem!
-No OCZYWIŚCIE że nieeee :D
-Wogóle nie rozumiem czegoś się tak uparł...
-Ja tylko stwierdzam oczywisty fakt.
-Jaki oczywisty fakt?
Knockers i BD spojrzeli w stronę drzwi w których stał nie kto inny jak Cat. 
-Żaden, żaden!-zaprzeczył natychmiast K.O 
-Taaakk? A mi sie wydaje, ze to coś ważnego skoro tak to przede mną ukrywacie.-powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem.
"Primusie mam nadzieje, że nic nie słyszała. Breakdown siedź cicho bo inaczej cie znieżywie! (dzięki Nati XD)"-pomyślał K.O patrząc z ukasa na swojego partnera.
-Nie to nic ważnego...
"Ufff"
-...dla mnie ale dla Knockouta... (😈)
"Breakdown! Ja cie zapier****"
-Ach tak? O co chodzi Knockers?-zapytała obejmując go.
-O NIC! O nic!
Cat spojrzała na niego podejrzliwe, po czym uśmiechnęła się zalotnie.
-Ach już rozumiem!
-Co niby?
-Ależ nic Knocers!-powiedziała puszczając mu oczko i wychodząc z przychodni.
Kiedy drzwi się zamknęły Knockout spojrzał morderczym wzrokiem na Breakdowna który cicho się śmiał.
-Zabiję cię.
-Hihihi daj spokój K.O ja ci tylko pomagam.
-Pomagasz?! Niby w jaki sposób?!
-Ponieważ jestes zbyt nieśmiały by jej wyznać swe uczucia...
-Ja nic do niej nie czuje!
-...muszę ci w tym pomagać! A i zaprzeczanie to najlepszy dowód!
-Ehhhh...Dobra! Niech ci będzie! Zabujałem się w niej! Zadowolony?!
-Jak najbardziej stary. Jak najbardziej.-powiedział uśmiechając się.
Żaden z panów nie zdawał sobie sprawy, że Cat podsłuchiwała ich rozmowę i kiedy usłyszała, że K.O jednak coś do niej czuje po raz pierwszy w życiu zarumieniła się i zrobiło się jej gorąco. Zauważając to, oparła sie o ścianę o zapytała sama siebie.
-Co się ze mną dzieje?
 ********************************
-Cześć Wave!-zawołała Cat wchodząc na mostek. 
Wave kiwnął głowa i podał jej holograficzny panel z tekstem. 
-Co to?
Wave, jak to Wave, milczał.
-Ahaa... Czyli mam se poradzić sama?
Nic.
-Dzięki za wyczerpująca odpowiedz...
Cat kliknęłam coś i pojawiły się aktualne informacje na temat autobotów. Dwaj zwiadowcy jeden Bumblebee (Pszczółka Maja), i Arcee (jedyna Fembotka w teamie), Wrecker Bulkhead (Zielonek), Medyk Ratchet, oraz...
-O cholera....nie wiedziałam, że dowodzi nimi Prime.
Tak dowodząc drużyny był Optimus Prime, ostatni z Primów. Znany kiedyś, jako...Orion Pax.
"Kto by pomyślał, że to na ziemi spotkam dwóch starych przyjaciół."
Nagle na mostek wszedł Megatron.
-I co? Zapoznałaś się już ze składem autobotów? 
-Taaaa...dzięki za info, że Prime nimi dowodzi.
-Myślałem, że wiesz.
-Heloł! Nie było mnie cały eon!
-No racja.
-Niech zgadnę musimy juz iść?-westchnęła odkładając "tablet" na stół.
-Tak. Będziesz razem z Knockoutem i Breakdownem. Kiedy zaatakują rozdzielacie się. Resztę znasz?
-Jasne szefuńciu! Pora na zbicie paru Autobockich tyłków!
****************************
-Ej Breakdown?
-Tak?
-Wiesz dlaczego Knockout nigdy nie wygrywa potyczek?
-Nie pytaj!-powiedział K.O
-Dlaczego?-zapytał B.D
-Bo zawsze zalicza knockout!
-Hahaha....dobre XD
-Ha ha. Bardzo śmieszne.
-Oj daj spokój Knockers, wiesz że cię lubię!
-Wiem, wiem...
-Ej co to?-zapytał B.D wsłuchując się w dźwięki dochodzące z korytarza prowadzącego do początku kopalni.
-...Strzały! Dobra chłopaki to ja spadam!
-Powodzenia!-krzyknęli obaj
-Dzięki! Vehicony idziemy w tryb ninja!
Cat razem ze swoim oddziałem, ukryli sie pomiędzy skałami i czekali. Strzały zbliżały się i nagle za zakrętu wyłoniły sie Autoboty. Cała czwórka, medyk najwyraźniej został w bazie. Przeszli obok nich ni nie zauważając. 
-Pora na nas panowie.-szepnęła Cat.
Vehicony cicho przeszli i wymierzyli w Autoboty.
-Prime!-krzyknęła Catastrophe.
Boty odwróciły sie i ujrzeli, że za nimi stoi cały oddział con'ów, z nieznaną im Decepticoncą na czele.
-Catastrophe...

1 komentarz:

^